PSZCZOŁY – NASZA WSPÓLNA SPRAWA. JAK MOŻEMY POMÓC?
Dzisiaj otrzymałam od znajomego z Warszawy plakat, który skłonił mnie do napisania tego artykułu. Uznałam, że temat jest na tyle istotny, by dotarł do większej grupy czytelników.
Statystyki pokazują, że w każdej sekundzie w Polsce ginie ok. 100 pszczół, a w ostatnich dniach pszczelarze zanotowali masowe ginięcie pszczół w Rosji. Ale problem jest ogólnoświatowy.
Informacje unijne przekazują, że “około 84 proc. gatunków roślin uprawnych i 78 proc. gatunków dzikich kwiatów w samej Unii zależy, przynajmniej częściowo, od zapylania przez owady. Prawie 15 mld euro rocznej produkcji rolnej w UE jest bezpośrednio zapylana przez owady.“

Wynika to z wielu czynników. Najczęstszą przyczyną upadku rodzin pszczelich są wirusy i pasożyty: przede wszystkim roztocza warrozy, ale również bardzo istotnym czynnikiem są zmiany meteorologiczne. W dalszym ciągu znaczącym problemem są stosowane niezgodnie z prawem przez rolników opryski w niewłaściwym czasie dobowym. Wydaje się jednak, że świadomość rolników w temacie ochrony pszczół jest coraz większa i w dużo większym stopniu dostosowują się oni do dobowego cyklu, unikając oprysków w czasie aktywności pszczół. Jednak nadal są ludzie bagatelizujący ten problem, więc rokrocznie wystosowywane są apele do rolników o odpowiedzialność w tym zakresie.

W jaki sposób my sami możemy pomóc ratować pszczoły? Z uwagi na suszę panującą w Polsce, wystawmy na balkony miski z wodą. Jak powiedział mi doświadczony pszczelarz, miska wody z zatopioną deską, klockiem drewna lub cegłą będzie lepsza od kamienia. Przy okazji z wody skorzystają ptaki.
Jeśli ktoś ma możliwość, może wykonać domek dla owadów, lub taki zakupić.
Dbajmy o pszczoły, nie będzie pszczół, zabraknie ludzi.
I.R.