KIJEM W MROWISKO – JAK PECH TO PECH
Po przerwie wakacyjno- urlopowej wracamy do zamieszczania felietonów w cyklu zatytułowanym „Kij w mrowisko”. Jak pech, to pech Prokuraturę kierowaną przez Zbigniewa Ziobrę prześladuje ostatnio bardzo złośliwy pech. W dochodzeniu dotyczącym wypadku z 2017 roku z udziałem premier Beaty Szydło, spowodowanym, zdaniem śledczych, przez Sebastiana Kościelnika, mechanicznemu uszkodzeniu uległa płyta CD z zapisem monitoringu przejeżdżającej kolumny rządowej kilkaset metrów od miejsca zdarzenia. Prokuratura bagatelizuje znaczenie tego zapisu dla sedna sprawy, innego zdania jest jednak obrońca p. Sebastiana.

Podobny pech dotknął także płytę, na której skopiowane były dane wgrane (podkreślam-nie zgrane) w telefon senatora Krzysztofa Brejzy przy użyciu systemu Pegasus. Było to około 1 gigabajta danych, bardzo istotnych dla sprawy, bo dowodzących ingerencji w zawartość jego telefonu, a tym samym, potwierdzeniem wykorzystania systemu Pegasus przez służby. Te fikcyjne informacje były później cytowane przez tzw. telewizję publiczną w celu dyskredytowania senatora, wówczas będącego szefem kampanii wyborczej Platformy Obywatelskiej.

Jest takie polskie przysłowie: „Nieszczęścia chodzą parami”, okazuje się, że dotyczy ono również przydarzającego się niektórym osobom lub instytucjom, „złośliwego pecha”.
Marian Mikołajczak





